Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki

Był sobie sławny judoka Józef K., mistrz nad mistrze. Nie miał równych  sobie przeciwników - z jednym wyjątkiem - Japończykiem Yamamoto, który  miał opracowany do perfekcji tzw. chwyt precelkowy. Nikt nie wiedział  dokładnie na czym ten chwyt polega - Japończyk stosował go tak szybko że  nikt nie był w stanie zorientować się w jaki sposób to robi. Również  próby sfilmowania tego chwytu nic nie dały - widać było tylko szybki  błysk ... i zaraz potem przeciwnik leżał bezwładnie na macie.

Oto jednak pewnego dnia obaj mistrzowie, Yamamoto i Józef K. walczyli w  pewnym niezwykle prestiżowym turnieju. Józef K.  i Yamamoto pokonali  wszystkich przeciwników i zakwalifikował się do walki finałowej.

W dzień przed walką trener, masażysta, specjalista od odnowy  biologicznej, psycholog, kierownik ekipy, działacz sportowy oraz nasz  zawodnik zasiedli do narady. Po długiej dyskusji postanowiono spróbować  pokonać Yamamoto przy pomocy fortelu: oto przez pierwszą minutę walki  Józef miał przed Japończykiem uciekać unikając zwarcia. Przez drugą  minutę miał również uciekać, udając jednak , że ciągnie resztkami sił.  Dopiero pod koniec trzeciej minuty miał przejść do ataku. Zgodnie z  rachubami trenera taka taktyka dawała pewne szanse na zwycięstwo -  Yamamoto mógł już być zmęczony i nie spodziewać nagłej zmiany zachowania  Józefa. Z przyjęciem takiego planu wiązało się niebezpieczeństwo - za  unikanie starcia groziła dyskwalifikacja, ale trener uznał, że warto  zaryzykować.

Jak postanowiono tak zrobiono. Na drugi dzień miało miejsce spotkanie.  Tak jak było ustalone Józef K. uciekał przed Japończykiem biegając w  kółko po macie. Publiczność, wielce niezadowolona z takiego przebiegu  walki zaczęła gwizdać, ale Józef K. pomny jak wysoka jest stawka  stosował się ściśle do zaleceń trenera. Gdy sędziowie już zaczęli się  zastanawiać czy nie ogłosić dyskwalifikacji nadeszła ustalona chwila -  trener mrugnął znacząco do Józefa, ten gwałtownie zawrócił i rzucił się  jak lew na Yamamoto ... , który jak się okazało tylko na to czekał i  natychmiast zastosował chwyt precelkowy.

Nie mogąc znieść widoku tego co teraz miało nastąpić trener zamknął  oczy, usłyszał przeraźliwy , rozdzierający krzyk po którym nastąpiła  nagła cisza, przerwana po krótkiej chwili okrzykiem sędziego : "ippon !"  oznaczającym koniec walki. Z bólem serca trener spojrzał na matę i  ujrzał Józefa K. stojącego nad pokonanym Japończykiem.

Dopiero po dłuższym czasie, już po rozdaniu medali trener doszedł do  siebie na tyle, aby móc zapytać Józefa K. o przebieg walki. Ten, gdy  usłyszał pytanie złapał się za głowę.

- Panie trenerze, to było straszne, ten chwyt precelkowy to jest  okropność, gdy go zastosował myślałem, że już nie żyję, zobaczyłem tylko  rękę, plecy, sufit, ścianę, nogę .... - No dobrze - niecierpliwił się trener - ale jak się z tego wybroniłeś ? - Och, to było straszne... Nagle proszę sobie wyobrazić, zobaczyłem  przed sobą taką wielką d

pę... - No dobrze, dobrze ale powiedz jak się wybroniłeś - No to mówię. A zaraz obok widzę takie tego, jak by to powiedzieć, no  jaja, za przeproszeniem Pana trenera, no jaja... - No i co? - No to ja wziąłem, i je tego, no ugryzłem z całej siły - no i tak wygrałem. - Jezu! Czy ty wiesz coś ty zrobił? Przecież, gdyby to sędziowie  zobaczyli to dożywotnia dyskwalifikacja pewna! - No może i ma pan trener rację. Ale nie zauważyli, więc po co się  martwić. Ale z drugiej strony to człowiek dostaje sakramenckiej siły,  gdy się we własne jaja ugryzie ...

Advertisement