Pasta Wiki
Pasta Wiki
Advertisement

"SERYJNY MORDERCA NA WOLNOŚĆI niezidentyfikowany osobnik zabija coraz więcej osób. Nie ma żadnych poszlak które mogłyby ujawnić prawdziwe oblicze zabójcy. Jedyne, co o tajemniczej postaci wiadomo, to, to, że swoim ofiarą zawsze wyrywa duży „X" na ich ciałach nożem, lub innym ostrym narzędziem. Na czole wymalowuje on napis „SKASOWANY" krwią osoby zabitej, z pewnością używa pędzla. Nigdy nie pozostawia żadnej osoby żywej w domu, pozbywa się wszystkich."

Tak tekst widniał w lokalnej gazecie oraz wiadomościach. Sprawa jest ciągle nagłaśniana również w mediach. Wszystkie te morderstwa miały miejsce w pobliskich miasteczkach, więc moje miasto również było zagrożone. Mieszkałam w dwu piętrowym domu razem z rodzicami. Przeczytałam prasę, byłam przerażona faktem, że ostatnie morderstwo miało miejsce w moim mieście, ale na szczęście daleko od mojego domu. Sądziłam, że mieszkając w tak małym miasteczku jest mała szansa a nawet zerowa na seryjne morderstwa jednak się myliłam.

Pomyślałam, że się trochę odstresuje i postaram się zapomnieć o tej całej sprawie. Postanowiłam powspominać trochę stare czasy i zajrzeć do starego komputera z Windowsem XP. Mam na myśli pooglądanie dawnych plików i zdjęć z dzieciństwa. Chciałam powspominać, jakim okropnym "artystą", jeżeli można w ogóle to tak nazwać, byłam. Co niby ciekawego sześciolatka miałaby narysować w paincie za pomocą myszki?!

Wstałam z łóżka i poszłam na strych, w którym znajdowało się dużo starych gratów oraz mebli. Strych nie wydawał się duży. Podłogę cechowały zwykłe drewniane deski, niektóre odstawały a ściany zostały pomalowane zwykłą białą farbą, która w niektórych miejscach schodziła lub wydawała się ubrudzona. Nie dało się tam dostrzec dużo światła. Jedyne źródło oświetlenia stanowiło kilka świecących żółtym blaskiem, delikatnie oświetlających całe pomieszczenie, żarówek w suficie.

Otworzyłam zardzewiałe drzwi i weszłam do starego pomieszczenia, w którym na drewnianym stole znajdował się dawny komputer z Windowsem XP. Zapaliłam światło i kichnęłam przez dużą ilość kurzu w tym miejscu. Przetarłam oczy i podeszłam do komputera. Zmarszczyłam brwi, kiedy zauważyłam, że na urządzeniu znajduje się pajęczyna. Rozejrzałam się wzrokiem dookoła i dostrzegłam miotłę, Podeszłam do kąta i chwyciłam miotłę, która się tam znajdowała. To normalne, że na strychu są pajęczyny, tym bardziej, że od dawna nikt nie zaglądał do tego komputera. Nienawidziłam pajęczyn. Zdjęłam pajęczynę z urządzenia mając przy tym dreszcze. Odłożyłam miotłę opierając ją o drewnianą belkę podtrzymującą sufit i wróciłam do komputera.

Podłączyłam kabel do gniazdka i nacisnęłam przycisk włączający komputer. Włączał się dość długo, ponieważ, był to dosyć stary komputer, miał około 10 lat albo nawet więcej. No cóż mogę powiedzieć, zwykły Windows XP, przy włączaniu usłyszałam charakterystyczny dźwięk. Usiadłam na krześle i czekałam w pełni się załaduje, ślepo wpatrując się w ekran. Po około pięciu minutach czekania, włączył się. Wpisałam hasło, które o dziwo dalej pamiętałam i przekierowało mnie na pulpit. Poruszyłam myszką po ekranie żeby sprawdzić czy myszka nie będzie się zawieszać jak ma to w zwyczaju.

Na pulpicie zastałam to, co zawsze stare programy, których już nikt nie używa, rysunki w Paincie, które rysowałam w dzieciństwie. Tak jak się spodziewałam. Wyglądały tragicznie. W sumie, co mogłoby narysować sześcioletnie dziecko myszką w Paincie. Obrazki wydawały się bardzo proste, głównie przedstawiały jakiś krajobraz. Na jednym widać było mojego kotka o imieniu Puszek, który umarł 5 lat temu. Rozpoznałam, że to ona, ponieważ pod obrazkiem napisano niewyraźnym pismem "Puszek".

Po obejrzeniu wszystkich rysunków, zajrzałam do folderu zdjęcia, nic nadzwyczajnego, moje stare zdjęcia z różnych świąt, moich 6 urodzin, wesela rodziców, starego podwórka i tak dalej. Następnie, weszłam w folder pod tytułem "filmy". Jak sama nazwa wskazywała, znajdowały się tam bardzo stare nagrania nawet te, których nawet nie pamiętam. Wydawały się tam być nagrania głównie z wesel i te jak zdmuchuje świeczki na urodziny i innych uroczystości. Znajdowały się tam też zwykłe nagrania z codziennego życia na przykład te, na których uczyłam się jeździć na rowerze, jak mogłam zauważyć spadłam wtedy z roweru i wpadłam w kałużę. Moja wyjściowa sukienka została wtedy pobrudzona błotem. Na nagraniu wydawałam się nie zwracać na to szczególnej uwagi.

Przeglądałam folder dalej i znowu dużo nagrań z jakiś wesel, urodzin, świąt, tego było tam najwięcej, wręcz roiło się od nich. Zauważyłam też nagrania jak odpakowywałam prezent na święta Bożego Narodzenia. Szczęśliwe zaskoczenie górowało wtedy nad moimi uczuciami, kiedy odpakowując prezent zastałam lalkę w jasnobrązowych warkoczykach zaplecionych różową wstążeczką, Ubraną w krótką różową sukienkę. Jak szczęście mi dopisywało otrzymując tą lalkę.

Po przewijaniu kilku nagrań zobaczyłam jeden bardzo dziwny film. Czemu dziwny? Ikona tego filmu zupełnie różniła się od innych nagrań znajdujących się w tym folderze. Był to pusty pokój bez żadnych okien drzwi totalnie niczego. Podłogę i ścianę zdobiła zwykła prawdopodobnie biała lub jasnokremowa farba. Nie mogłam się dokładnie przyjrzeć, ponieważ, była to tylko słabo widoczna ikona. Postanowiłam, że go otworzę i bardziej się przyjrzę pomieszczeniu. Poruszyłam myszką w stronę pliku i nacisnęłam go.

Plik nie chciał się odtworzyć. Ciągle pojawił się błąd, na którym znajdował się napis, że plik może być uszkodzony lub został usunięty z komputera. Zdziwiłam się trochę, ponieważ, każdy z poprzednich plików działał normalnie, dlaczego akurat ten miałby nie działać? Wyszłam z foldera ignorując to. Pomyślałam, że może to być zwykłe nagranie z jakiegoś remontu, który był bardzo dawno temu a ja go po prostu nie pamiętam. Nie musiałam pamiętać wszystkich remontów, jakie miały miejsce w tym domu. Byłam mała, więc raczej nie interesowały mnie takie rzeczy.

Już miałam wyłączać komputer, kiedy zobaczyłam, że znajdował się tam kolejny folder, którego wcześniej nie zauważyłam. Nazywał się "d3l3t3d" co wyglądało jak słowo "deleted". Powoli najechałam na niego myszką i nacisnęłam. Jak się okazało, w folderze umieszczone były nagrania z tym samym pokojem. Zauważyłam pierwszy plik w folderze i po chwili kliknęłam na niego.

Pomyślałam, że to tylko zwykły plik z tego samego remontu, którego po prostu zmieniłam nazwę, jako dziecko często zmieniałam nazwy losowych plików z komputera, klikając losowe litery na klawiaturze. Sama nie wiem, czemu. Ciekawił mnie tylko wyraz, który pewnie znaczył słowo "deleted". Pomyślałam, że to pewnie zwykły przypadek. W końcu zbiegi okoliczności się zdarzają. Pierwszy plik nazywał się d3l3t3d1. Dało się tam zauważyć nazwę tego dziwnego folderu zdawało się to trochę dziwne, że wszystkie pliki zostały nazwane tak samo z wyjątkiem, że została tam napisana jeszcze cyfra "1". Zwątpiłam w zmienienie nazwy pliku, klikając losowe litery.

Nie myślałam, że może to coś znaczyć zamiast tego, wpadłam na pomysł, w którym, rodzice, po prostu zaznaczyli te pliki "deleted" co miało znaczyć, że miały one zostać usunięte lub po prostu są niepotrzebne. Zignorowałam wszystkie myśli, które przychodziły mi do głowy na temat tego pliku. Zostawałam przy mojej głównej myśli. Oprócz tego jak dało się zauważyć, wszystkie pliki w folderze miały podobne nazwy „d3l3t3d1" „d3l3t3d2" „d3l3t3d3" itd. Wydawały się one ponumerowane.

Na pierwszym nagraniu był ten sam pusty pokój, co w ikonie w folderze "filmy". W końcu mogłam się mu bardziej przyjrzeć. Spostrzegłam, że pokój na oko mógł mieć około 2 metry na 3 metry wielkości. W pokoju wydawało się pusto. Według mnie aż zbyt pusto. Jak mogę to opisać wyglądało to jak jedna z tych nie wiadomo, czemu, niepokojących pustek. Sam widok pokoju wyglądał nieco odrażający. Patrząc na pomieszczenie przechodził mnie dziwny dreszcz. Nie wiedziałam, z jakiego powodu, nie było tutaj powodu do strachu. Wiedziałam to, ale i tak czułam dziwny, bardzo dziwny niepokój patrząc na nagranie.

Film trwał 5 sekund. Nic ciekawego się na nim nie działo. Pomijając fakt, że sam pokój wywoływał dziwne uczucie, to jeszcze cisza na tym filmie która tylko mnie dobijała. Wyglądało to tak jakby ktoś usunął dźwięk. Nie słyszałam ani jednego nawet delikatnego szumu. Kiedy owy film się zakończył najechałam myszką na ikonę przełączania na drugie nagranie. Następne pojawiło się zdjęcie. Obraz przedstawiał zwykle czarne tło. Nie wyróżniał się niczym, zwykłe całe czarne tło. Nic szczególnego gdyby nie to, że tych samych zdjęć zdawało się być około 10. Klikałam bezsensownie myszką w ikonę zmieniania obrazu, żeby pominąć te zdjęcia jednocześnie zmieniając pozycje na krześle. Przysunęłam się bardziej do stołu szurając przy tym krzesłem o panele.

Wróciłam do oglądania folderu. Zastanawiało mnie tylko jedna rzecz. Cały czas zadawałam sobie jedno pytanie:, Po co ktoś miałby dodawać czarne tło do folderu kilkanaście razy. To tylko zaśmiecało pamięć w komputerze. Jednocześnie chciałam usunąć te zdjęcia żeby nie zaśmiecały komputera, ale sama nie wiem, czemu, szybko odrzuciłam ten pomysł. Znowu kliknęłam na tą ikonę i ujrzałam kolejne nagranie. Na nagraniu znajdował się ten sam pokój, co w poprzednim tylko w nocy. Noc w pokoju bez okien musiała być naprawdę ciemna. Nie widziałam żadnego źródła światła z zewnątrz. Świeciła się tylko jedna lampa, która jak widać na filmie, wydawała się zaraz zgasnąć i już się nie zapalić. Słabo świeciła i co jakiś czas migała. Nagranie trwało 10 sekund. Obejrzałam się za siebie.

Poczułam dziwne uczucie obserwowania i niepokoju. Znowu bezsensownie wpatrywałam się w ekran myśląc, że następne w folderze będą znowu te same filmy z tym samym pokojem. Ode chciało mi się dłużej oglądać tego folderu. Wstałam z krzesła i chcąc już wyjść pomyślałam, że jednak mogę tam zastać coś ciekawszego. Znowu podeszłam do komputera usiadłam na krześle i ruszyłam myszką w kierunku kolejnego pliku.

Następny plik ukazywał to samo czarne tło, co wcześniej tylko z jednym szczegółem, który wyróżniał to zdjęcie od pozostałych. Na środku znajdował się napis "D3L3T3D". Wtedy szybko odrzuciłam pomysł z plikami do usunięcia. Zdziwiłam się. Bezsensownie wpatrywałam się w ekran rozmyślając, o co mogło w tym chodzić. Niestety nie wymyśliłam żadnej racjonalnej teorii. Wydawało się to naprawdę dziwne. Nie chciałam się tym niepotrzebnie przejmować. Miałam inne sprawy, nad którymi można się było martwić. Uznałam, że był to jakiś błąd, ale jednak czułam dziwny niepokój nie wiedziałam, czemu. Pomyślałam, że może znajdę odpowiedź w następnych plikach w folderze.

Kolejnym nagranie przedstawiało ten sam pusty pokój. Nie musiałam nawet patrzeć w ekran żeby pomyśleć, co będzie przedstawiać film. Jak się spodziewałam, Panowała tam ciemność, ale w przeciwieństwie do poprzedniego nagrania, lampa się już nie świeciła. Wtedy poczułam zimny dreszcz, kiedy przeczytałam napis na środku "w1dz3 c13", co pewnie znaczyło "widzę cię". Nie spodziewałam się tego.

Zaczęły mi się podsuwać teorie na ten temat. Poprawiłam się na krześle i wpatrywałam się w ekran. Nie wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi. Wydawało mi się to dziwne i jednocześnie przerażające. Jednocześnie nie chciałam już dalej oglądać tego folderu, ale jednocześnie chciałam zobaczyć, co będzie dalej. Nagranie trwało 10 sekund. Wpatrywałam się uważnie w ten pokój na filmie szukając "drugiego dna". Nic.

Ku mojemu zaskoczeniu w czternastej sekundzie filmu cisza, która obejmowała wszystkie poprzednie nagrania, zniknęła. Usłyszałam jakby kroki? Nie wiem jak to określić, ponieważ słyszalne były też głośne szumy. Wiem tylko, że ktoś się zbliżał. Na końcu nagrania, kiedy prawdopodobnie kroki stawały się coraz głośniejsze, lekko się ucieszyłam, że w końcu ujrzę, kto nagrał ten film. Z niecierpliwością wpatrywałam się w ekran i wyczekiwałam, kiedy tajemnicza postać przyjdzie. Niestety zamiast tego dało się usłyszeć głosy nie mogę stwierdzić do kogo należały te głosy, był to kobiecy głos zupełnie nie podobny do nikogo z rodziny. Wydawałam się dosyć wrażliwą osobą na takie rzeczy, ale jednak ciekawiło mnie poznanie tożsamość osoby, która nagrała te filmy.

Wróciłam do przeglądania foldera dalej z nadzieją, że dowiem się, kim jest ta prawdopodobnie kobieta. Ułożyłam się w wygodniejszej pozycji i dosunęłam się do krzesła tak mocno, że stół dociskał się do mojego ciała. Chwyciłam za myszkę. Poruszyłam nią i najechałam na ten plik. Przed naciśnięciem pliku zawahałam się. Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Czułam się dziwnie... Bardzo dziwnie jakby ktoś mnie obserwował. Zignorowałam to uczucie i nacisnęłam prawy przycisk myszki.

Na nagraniu znajdował się ten sam pokój, co w poprzednich, ciemność wydawała się taka sama, lampka nie została włączona, wszystko tak samo oprócz jednego szczegółu. Napis na środku zmienił się na "t0 tw0j k0n13c", co pewnie znaczyło "to twój koniec" przestraszyłam się. Chociaż wydawałam się mocno przerażona, nie wyłączyłam pliku. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim sądzić. Wmawiałam sobie, że to był tylko atak hackerski. Zwykły atak hackerski, który miał na celu mnie po prostu nastraszyć. Ciągle sobie wmawiałam oszukując się, że był to zwykły napad na mój komputer, ale jednak czułam, że coś jest nie tak, że to nie jest zwykłe włamanie na moje urządzenie. O co w tym wszystkim mogło chodzić?

Film trwał 15 sekund. Cisza na tym filmie wydawała się niepokojąca, nie słyszałam nic, żadnych kroków, jak w poprzednim nagraniu żadnych głosów, żadnych szumów kompletnie NIC po prosu cisza... Z nadejściem czternastej sekundy nagrania, kiedy film miał się kończyć za dosłownie sekundę, nagle usłyszałam krzyk w nagraniu. Odskoczyłam z krzesła. Szybko wyszłam z foldera i spojrzałam na godzinę. Wybiła pierwsza w nocy. Dalej czułam się obserwowana.

Z racji, że było już dosyć późno nacisnęłam przycisk wyłączania komputera i odłączyłam go z gniazdka wyszarpując kabel. Szybko podniosłam się z krzesła. Zanim wyszłam z pomieszczenia zgasiłam za sobą światło. Opuszczając pokój dosyć szybko zamknęłam za sobą drzwi. Wychodziłam już ze strychu przechodząc przez długi korytarz, po którym walały się niepotrzebne, stare przedmioty. Nie przyjemnie chodziło się po strychu w nocy po takim wydarzeniu więc co jakiś czas sprawdzałam czy nikogo za mną nie ma. Weszłam na schody złapałam się poręczy powoli schodząc ze schodów oglądając się za siebie. Z racji, że cały czas czułam się obserwowana, wiedziałam, że nikogo za mną nie ma jednak czułam dziwną niepewność.

W końcu dotarłam do mojego pokoju, który znajdował się na drugim piętrze. Otworzyłam drzwi, zapaliłam światło i chwyciłam piżamy leżące na łóżku. Zgasiłam światło zamknęłam za sobą drzwi i wyszłam z pokoju. Idąc do łazienki czułam się dziwnie. Cały czas oglądałam się za siebie. Po dotarciu w końcu do łazienki weszłam pod prysznic. Umyłam się dosyć szybko. Założyłam na siebie różowe piżamy z napisem "Sleeping" a na nogi włożyłam różowe kapcie-króliczki. Pobiegłam do pokoju zgasiłam światło, zdjęłam kapcie i rzuciłam je. Obserwowałam jak moje kapcie-króliczki szybko wpadają pod łóżko i znikają w ciemności pod meblem.

Wskoczyłam na łóżko i otuliłam się ciepłym białym kocem. Starałam się o tym nie myśleć. Mimo to, że się starałam, myśli same przychodziły mi do głowy. Nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok i ciągle zmieniałam pozycje. Cały czas myślałam o tych nagraniach, o tych krzykach, o tym pokoju o, wszystkim, co tam się znajdowało. Nie chciałam o tym myśleć. Przez stres nie umiałam zasnąć. Dalej czułam się obserwowana słyszałam cały czas te krzyki, pomimo że nikt nie krzyczał.

W końcu udało mi się zasnąć po trzech godzinach leżenia bezczynnie i rozmyślaniu o tym, co się wydarzyło. Obudziłam się o szóstej rano miałam bardzo dziwny sen. Znowu ten sam pokój, co w nagraniach. Słyszałam głośne lecz lekko stłumione krzyki, siedziałam w tym pomieszczeniu. Nie było tam nic. Pusta obejmowała cały pokój. Po chwili siedzenia w pokoju, za moimi plecami pojawiła się młoda dziewczyna. Nie wiem skąd się pojawiła, bo byłam odwrócona do niej tyłem. Obróciłam się.

Miała czarne lub ciemnobrązowe nie mogę stwierdzić, bo było bardzo ciemno, długie do piersi, rozczochrane włosy. Była blada, bardzo blada, ale nie całkiem biała. Jej skóra wyglądała bardziej na jasnoszarą. Jedno oko posiadało białą twardówkę a miejsce źrenic zastępował czerwony "X", który w ciemności wydawał się lekko świecić a drugie z czarną twardówką też z tym samym czerwonym "X". Miała szczupłą sylwetkę. Ubrana była w ciemnoszarą bluzkę bez rękawów oraz szarą dosyć krótką, do połowy ud spódniczkę zapiętą czarnym paskiem. Na nogach założone miała czarne, długie, wiązane do kolan, buty. Oprócz tego cechowała się dziwnymi dziurami na całym ciele. W wcześniej przedstawionych otworach widać było lekko świecącym kolorem zielonym kod binarny składający się z cyfr 0 i 1 na czarnym tle. Owych dziur tajemnicza dziewczyna miała widocznych jedną na twarzy i kilka na reszcie ciała.

Wpatrywała się we mnie. Po chwili wyciągnęła nóż z kieszeni w spódniczce. Wtedy się obudziłam. Nie zapomnę tego snu do końca życia. Ten koszmar przyprawiał mnie o dreszcze. Nie działo się tam nic nadzwyczajnego a jednocześnie działo się dużo. Nie potrafię wyjaśnić tego odczucia. Nie wiem, czemu. Kim była ta dziewczyna? Miałam nadzieję że był to zwykły koszmar, ale według mnie miał jakiś przekaz tylko nie mogłam się domyśleć, jaki. Próbowałam dalej zasnąć. Nie mogłam.

Dzień po tym incydencie wstałam o godzinie 5:24. Tej nocy prawie w ogóle nie spałam. Nie czułam się bezpiecznie sama nie wiem z jakiego powodu. Próbowałam dalej zasnąć ale nie dawałam rady. Ciągle po mojej głowie krążyły dziwne myśli i niepokój. W końcu po kilku minutach leżenia bezczynnie podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam losowe ubrania jakie znajdowały się najbliżej i ubrałam je na siebie. Następnie schyliłam się nad szafką z skarpetkami i wyciągnęłam różowe skarpetki. Założyłam je na siebie po czym od razu pobiegłam na strych. Sama nie wiem co mnie tak ciągnęło do tego ale chciałam zobaczyć czy coś jeszcze nie pojawiło się na urządzeniu.

Przekroczyłam szybko próg mojego pokoju i zatrzasnęłam mocno drzwi. Przed pójściem na strych poszłam jeszcze szybko do łazienki przemyć twarz wodą. Pobiegłam szybko ale cicho żeby, nie obudzić nikogo do łazienki. Przeszłam przez próg i podeszłam do lustra. Zauważyłam czarne wory pod oczami a po mojej twarzy dało się zauważyć zmęczenie i niewyspanie. Przemyłam szybko twarz zimną wodą i wytarłam ręcznikiem. Wybiegłam szybko z łazienki zatrzaskując za sobą drzwi.

Udałam się na strych po dawnych, skrzypiących pod nogami schodach. Szłam przez długi, zakurzony korytarz i podeszłam do drzwi wejściowych pokoju z komputerem. Otworzyłam je i obejrzałam się za siebie sama nie wiem dlaczego. Czułam że nie jestem tu sama. Chociaż jednocześnie wiedziałam że nic mi nie grozi to nie czułam się tutaj bezpiecznie. Zamknęłam za sobą stare drzwi i podeszłam do urządzenia. Chwyciłam za kabel i podłączyłam go do gniazdka po czym usiadłam na krześle czekając aż komputer się uruchomi. Pusto wpatrywałam się w ekran kiedy nagle ujrzałam pole do wpisania hasła. Wpisałam kilka liter i cyfr i czekałam na załadowanie pulpitu.

Kiedy na ekranie pojawił się pulpit poruszyłam lekko myszką żeby sprawdzić czy znowu się nie zacina. Znowu zauważyłam znajomy mi już plik o nazwie "D3L3T3D" najechałam na niego myszką i otworzyłam go. Nie zastałam tam nic nowego. Sama nie wiedziałam czy mam być z tego powodu zadowolona czy nie. Nagle poczułam się obserwowana. Obejrzałam się za siebie, żeby upewnić się czy ktoś na pewno za mną nie stoi.. Nikogo nie ujrzałam ale uczucie nie ustało. Zaczęłam mieć dziwne myśli że to może mieć jakiś związek z tym plikiem. Wiedziałam że to niedorzeczne ale wolałam być bezpieczna. Uczucie cały czas narastało. Najechałam powoli myszką na folder i kliknęłam prawy przycisk myszy.

Moim oczom ukazało się wiele opcji. Nacisnęłam opcję "usuń" po czym potwierdziłam moją decyzję. Kliknęłam "tak" ale nic się nie zadziało. Pomyślałam że to przez to że ten komputer był już stary i miał prawo się zacinać, więc postanowiłam jeszcze raz spróbować usunąć plik. Wtedy na ekranie wyświetlił się błąd. Widniał na nim napis "n13 t4k l4tw0".

Odskoczyłam z krzesła i natychmiast obejrzałam się za siebie. Uczucie obserwowania narastało. Przestraszyłam się. Nie czułam się bezpiecznie na strychu. Najechałam szybko myszką na ikonkę "X" żeby zamknąć komunikat. Błąd nie zniknął. Wtedy cały ekran zaczął szybko wypełniać się błędami na których było napisane to samo. Błędy pojawiały się do czasu aż komputer się nie zawiesił. Próbowałam go wyłączyć ale się nie dało. Odłączyłam go od gniazdka wyszarpując kabel. Wyłączył się. Wybiegłam szybko z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Przebiegłam przez długi korytarz i zeszłam schodami na dół. Uczucie obserwowania cały czas się nasilało.

Tej nocy śnił mi się ten sam sen co poprzedniego dnia. Ten sam pokój co w tych nagraniach. Światła mrugały. Znajdowała się tam również ta sama dziewczyna z tym nożem.

Na drugi dzień znowu chciałam zajrzeć do tego komputera. Wybiła godzina 23.45. Pobiegłam szybko na strych. Otworzyłam drzwi i szłam przez ten sam długi korytarz pełen gratów. W końcu doszłam do pokoju, w którym znajdował się komputer. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło, które natychmiast rozjaśniło całe pomieszczenie. Podeszłam do komputera chwyciłam za kabel i podłączyłam go do gniazdka. Nacisnęłam przycisk włączający komputer, usiadłam na krześle dosunęłam się do stołu i czekałam aż urządzenie się uruchomi. Znowu czekałam około pięciu minut.

Kiedy się włączył usłyszałam ten sam dźwięk włączania, a moim oczom ukazał się ekran wpisywania hasła. Wpisałam szybko hasło klikając litery i cyfry, po czym od razu przekierowało mnie na pulpit. Poruszyłam delikatnie myszką żeby sprawdzić czy wszystko działa. Nagle na ekranie zaczęły pokazywać się stare zdjęcia z dzieciństwa. Nie były to zwykłe zdjęcia sprzed kilku lat. Na środku niektórych zdjęć znajdowały się napisy takie jak "d0 y0u r3m3mb3r 1t?" na następnym dało się dostrzec dosyć widoczny napis "3nd 1s n34r" ten tekst mnie przeraził najbardziej. "end is near" co to miało do niby znaczyć?! Następne zdjęcia zostały zamazane czarnymi bazgrołami lub po prostu rozmazane i zabarwione na czerwono.

Próbowałam wyłączyć ten pokaz slajdów ale nie mogłam. Zdjęcia pokazywały się dalej. Przeraziłam się tym. Uczucie obserwowania się nasiliło. Nie potrafiłam zebrać myśli. Siedziałam tak około dziesięć minut. Znowu wstałam z krzesła zgasiłam światło i zamknęłam drzwi. Podczas zamykania drzwi usłyszałam jak trzasnęły. Trzask drzwi mnie przeraził nie wiedziałam, z jakiego powodu. Szybko wybiegłam ze strychu o mało nie spadając ze schodów. Chwyciłam się poręczy i zeszłam na dół.

Weszłam do pokoju i wzięłam szybko piżamy. Wybiegłam z pokoju i poszłam do łazienki. Woda była zimna, więc umyłam się szybko. Po umyciu owinęłam się w niebieski ręcznik i wytarłam się. Podniosłam piżamy z blatu i włożyłam na siebie ten sam komplet, co wczoraj. Zapomniałam wziąć kapci. Nie miałam ochoty na kolacje. Wzięłam moją różową szczoteczkę i wycisnęłam na nią trochę miętowej pasty do zębów. Włożyłam szczoteczkę do ust i umyłam zęby. Wyplułam wodę i poszłam znowu do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi delikatnie naciskają na klamkę. Przypomniało mi się, że zostawiłam kapcie-króliczki pod łóżkiem. Przeczołgałam się pod łóżko i chwyciłam brudne od kurzu znajdującego się pod łóżkiem kapcie-króliczki. Odmuchałam je żeby kurz spadł i położyłam obok łóżka. Od razu położyłam się do łóżka otulając się ciepłym kocem.

Niestety znowu nie mogłam zasnąć. Nie mogłam przestać myśleć o tym pliku i tej dziewczynie ze snu poprzedniej nocy. Czekałam na sen bezmyślnie leżąc i przewracając się z boku na bok. W końcu zasnęłam. Niestety mój sen nie trwał długo, obudziłam się o 4 rano. Byłam niewyspana i przerażona. Nie chciałam iść dalej spać. Bałam się. Śniło mi się to samo, co wczoraj. Ta sama dziewczyna w tym pokoju. Trzymała nóż i wpatrywała się się we mnie, przy tym przerażająco się uśmiechając. Powoli się do mnie zbliżała trzymając nóż. Wyróżniałam się dosyć mocną wrażliwością więc takie momenty na mnie trochę wpływały. Podchodziła coraz bliżej. Chciała mnie zabić tym nożem. Nagle sen się skończył. Leżałam bezczynnie do 7.14.

W związku z nadejściem godzinny 7.14 postanowiłam że nie ma sensu leżeć tak bezczynnie ponieważ i tak już nie zasnę. Wyciągnęłam z szafy niebieską bluzkę na długi rękaw z nadrukowanym kotem. Szukałam jakiś spodni w szafie i znalazłam zwykłe czarne dresy. Ubrałam je. Zamknęłam szafę i podeszłam do szuflady. Kucnęłam i otworzyłam ją. Grzebałam w poszukiwaniu jakiś skarpetek. Wyciągnęłam jasnoróżowe skarpetki i włożyłam je na stopy. Zasunęłam szufladę i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Weszłam na schody i zeszłam na dół na śniadanie.

Wyciągnęłam kawałek chleba chwyciłam nóż i wyciągnęłam biały ser z lodówki. Zamknęłam lodówkę i posmarowałam chleb białym serem. Nie miałam ochoty jeść. Usiadłam przy stole i dosunęłam się do niego. Rodzice ciągle pytali się mnie ile spałam i co się dzieje. Zauważyli, że coś jest nie tak. Nie chciałam ich martwić. Za każdym razem odpowiadałam "jest okej". Wyczuwali, że to było kłamstwo, ale nie chcieli mnie już męczyć pytaniami. Po śniadaniu poszłam umyć zęby. Weszłam na schody i udałam się korytarzem w stronę łazienki.

Otworzyłam delikatnie drzwi przekroczyłam próg i podeszłam do lustra. Zauważyłam w lustrze, że mam czarne cienie i duże, bardzo widoczne, worki pod oczami. Wyglądałam jakbym nie spała, przez co najmniej dziesięć lat. Przetarłam twarz zimną wodą żeby się pobudzić i wyglądać na trochę mniej niewyspaną. Mało to dawało. Cały czas miałam ciemne cienie i worki pod oczami. Nie miałam na nic chęci, ale niestety, musiałam iść do szkoły.

W szkole nie potrafiłam się skupić na lekcjach. Nauczycielka, która prowadziła lekcje cały czas zwracała mi uwagę, że nie uważam. To prawda nie potrafiłam się skoncentrować, Moje myśli cały czas opierały się na tym pliku. Moje oczy się kleiły i zasypiałam na ławce. Nigdy nie trwało to dłużej niż pięć minut, bo przyjaciółka, która siedziała ze mną w ławce, delikatnie mnie szturchnęła. Nie rozumiałam totalnie nic, o czym mówi pani. Kiedy kazała mi powtórzyć, co przed chwilą powiedziała, zauważyła, że nie uważam. Musiałam najpierw przeanalizować pytanie żeby w ogóle je zrozumieć.

Na przerwach nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Wszyscy zaczepiali mnie pytając:, „Co się stało?". Oczywiście odpowiadałam, że nic się nie stało lub że wszystko jest okej. Odpowiedziałam tak nawet mojej najlepszej przyjaciółce. Nie chciałam jej okłamywać, ale nie miałam wyboru. W końcu gdybym odpowiedziała, że to przez zwykły plik, wyśmialiby mnie, a przynajmniej tak sądziłam. Większość przerw spędzałam siedząc samotnie na ławce lub w toalecie. Nie zjadłam śniadanie ani nie wypiłam wody. Nie wzięłam nawet jednego łyka.

W końcu, kiedy wybił dzwonek, który kończył lekcje wyszłam powoli z klasy. Wszyscy byli tym zdziwieni, bo zawsze wychodziłam pierwsza z klasy. Przebrałam buty i przekroczyłam drzwi szkoły. Odmówiłam przyjaciółce powrotu razem. Zawsze z nią wracałam. Lubiłyśmy razem wracać ale nie tym razem. Nie miałam chęci z nikim rozmawiać. Nawet spędzać czasu z innymi ludźmi. Wracałam powoli. Co jakiś czas kopałam kamień, który znajdował się na drodze. Przez całą drogę do domu czułam się obserwowana. Cały czas oglądałam się za siebie. Ciągle rozmyślałam o pliku. O mało nie przejechało mnie auto na przejściu dla pieszych. Nie patrzyłam na jezdnię. Kierowca zatrzymał się w ostatniej chwili.

Kiedy coraz bardziej zbliżałam się do domu podeszłam do furtki i nacisnęłam na klamkę, po czym udałam się do drzwi wejściowych? Lekko nacisnęłam za klamkę i przeszłam przez próg, zamykając za sobą drzwi. W domu powitała mnie mama, uściskając mnie i pytając: "jak było?". Jak zawsze odpowiedziałam puste "dobrze". Mama zauważyła, że nie było dobrze, ale postanowiła nie dręczyć mnie pytaniami. Rozebrałam się z kurtki i podeszłam do stołu, na, którym znajdował się ciepły obiad. Chwyciłam widelec i niechętnie wbiłam go w mięso z kurczaka. Nie miałam ochoty jeść. Zjadłam tylko kawałek, po czym od razu pobiegłam w kierunku schodów. Wbiegłam na schody i udałam się w stronę mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i kiedy weszłam, zamknęłam je za sobą.

Zapomniałam odrobić lekcji. Nawet o tym nie myślałam. Moją głowę zaśmiecały tylko te głupie pliki. Wychodziłam z pokoju tylko żeby się załatwić lub zjeść kolacje. Siedziałam w pomieszczeniu do 00:24. Wiedziałam, że nie powinnam tak długo siedzieć, nie obchodziło mnie to.

Kiedy wybiła godzina 00:24, jak zawsze wzięłam piżamy i kapcie- króliczki poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic i umyłam się. Włożyłam na siebie te same piżamy i umyłam zęby tą samą miętową pastą. Zamknęłam drzwi do łazienki i pobiegłam do mojego pokoju wskakując na łóżko. Położyłam się spać. Jak każdej nocy od obejrzenia tych plików, nie mogłam zasnąć? Leżałam bezczynnie do godziny 2.34. Cały czas czułam się obserwowana. Czułam, że to mocno wpłynęło na moją psychikę. Dalej nie wiedziałam, czemu. To były tylko zwykłe pliki i atak hackerski. Cały czas sobie to wmawiałam, chociaż wiedziałam, że tak nie było. Okłamywałam siebie. Nagle poczułam dziwne uczucie. Jakby coś zaraz miało się stać. Moja podświadomość podpowiadała mi że zaraz ma się wydarzyć coś złego. To uczucie było dosyć silne ale pomimo tego zignorowałam je. Pomyślałam, że był to wybryk mojej wyobraźni.

Kiedy udało mi się w końcu zasnąć znowu śniło mi się to, co zawsze. Sen niczym nie różnił się od tych w poprzednich nocach, poza jednym szczegółem. Cały czas słyszałam krzyki kiedy to, poprzednie sny były pozbawione jakiegokolwiek głosu ani nawet drobnego szelestu. W śnie, tajemnicza postać znowu powoli się podchodziła do mnie z nożem w ręce. Zbliżała powoli. Wtedy się obudziłam. Szybko wstałam i usiadłam na łóżku. Analizowałam cały sen od początku do końca. Szukałam ukrytego znaczenia. Rozmyślałam o tym, co właśnie się wydarzyło. Zmieszanie górowało nad innymi moimi emocjami. Nie potrafiłam się skoncentrować na niczym.

Przez równy tydzień byłam tak męczona. Nie spałam w nocy. Po mojej twarzy widać było zmęczenie i wyczerpanie życiem. Tak było, nie miałam chęci na nic i zastanawiałam się nad sensem mojego życia.|

Piątego dnia dręczenia znowu chciałam zajrzeć do tego komputera. Była godzina 23.45. Pobiegłam szybko na strych. Otworzyłam drzwi i szłam przez ten sam długi korytarz pełen gratów. W końcu doszłam do pokoju, w którym znajdował się komputer. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło, które natychmiast rozjaśniło całe pomieszczenie. Podeszłam do komputera chwyciłam za kabel i podłączyłam go do gniazdka. Włączyłam przycisk włączający komputer, usiadłam na krześle dosunęłam się do stołu i czekałam aż urządzenie się uruchomi. Czekałam dosyć długo. Podczas uruchamiania systemu usłyszałam ten sam charakterystyczny dźwięk włączania Windowsa XP. Niedługo potem moim oczom ukazało się pole na wpisanie hasła. Wpisałam szybko hasło.

Jak wcześniej otworzyłam plik d3l3t3d, ale ku mojemu zaskoczeniu od razu po wejściu w plik zamiast normalnie zastać ekranu, gdzie znajdują się wszystkie pliki od razu wyrzuciło mnie na pulpit. Ten komputer miał około dziesięć lat, miał prawo się zacinać. Działo się tak bardzo często. Czasami nawet trzeba było go od nowa uruchamiać. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wszystkie pliki z pulpitu zaczęły znikać. Wpatrywałam się jak wszystkie pliki znikają z pulpitu. Znikały wszystkie pliki łącznie z koszem i innymi plikami systemowymi, których normalnie nie dało się usunąć. Zniknęły wszystkie pliki oprócz jednego. Foldera "D3L3T3D".

Co tu się właśnie wydarzyło? Czemu wszystkie pliki zniknęły? Czemu został tylko jeden? To były pytania, na które nie było odpowiedzi, które zadawałam sobie sama do siebie. Próbowałam znowu wejść w ten folder, ale nie mogłam. Nawet nie chciał się odtworzyć. Nie pojawiał się żaden błąd. Po prostu komputer nie reagował. Już miałam od nowa wyłączyć komputer, kiedy po chwili zauważyłam jak pulpit z mojego komputera powoli znika a na jego miejsce pojawia się czarne tło. Wyglądało to jakby coś "pożerało" mój pulpit. Nie znika tylko tapeta, znika wszystko łącznie z paskiem startowym i plikiem D3L3T3D. Zniknęło wszystko. Nie miałam jak wyłączyć komputera. W sumie wyglądało to jakby komputer był już wyłączony.

Odsunęłam się od stołu i szybko podniosłam się z krzesła. Podeszłam do gniazdka i odłączyłam kabel z gniazdka. Usiadłam znowu na krześle wpatrując się w czarny ekran na moim komputerze. Przeraziłam się tym. Uczucie obserwowania się nasiliło. Nie wiedziałam co tu się wydarzyło. Cała ta sytuacja wydawała się coraz dziwniejsza. Siedziałam tak około dziesięć minut rozmyślając na temat tego co się wydarzyło.

Wstałam z krzesła i wyszarpałam mocno kabel z gniazdka żeby wyłączyć komputer. Podeszłam do drzwi zgasiłam światło i zamknęłam drzwi. Podczas zamykania drzwi usłyszałam jak trzasnęły. Trzask drzwi mnie przeraził nie wiedziałam, z jakiego powodu. Szybko popędziłam w stronę schodów i wybiegłam ze strychu. Chwyciłam się poręczy i zeszłam na dół. Weszłam do pokoju i wzięłam piżamy.

Przekroczyłam próg pokoju i udałam się do łazienki. Umyłam się szybko. Po umyciu owinęłam się w biały ręcznik i wytarłam się. Chwyciłam piżamy i włożyłam je na siebie po czym wsunęłam moje stopy w moje kapcie króliczki. Chwyciłam moją szczoteczkę do zębów i wycisnęłam na nią trochę pasty. Umyłam zęby i wyplułam wodę. Nie miałam ochoty na kolacje. Od razu pobiegłam do mojego pokoju położyć się spać.

Jak każdej nocy nie umiałam zasnąć ale dziwnym trafem tej nocy szło mi to jakoś lepiej. Zasnęłam o wiele szybciej niż poprzednich nocy. Nie obudziłam się w nocy ani razu. Po prostu spałam.

O dziwo wstałam o 8.26. Spałam dość długo w porównaniu do poprzednich nocy. Czułam się o wiele lepiej. Nie przebierając się, pobiegłam do łazienki i otworzyłam drzwi. Podeszłam do lustra i popatrzyłam w nie. Czarne cienie pod oczami i worki zniknęły. Przemyłam twarz zimną wodą żeby się pobudzić. Pomimo tego, że czułam się lepiej, jeżeli chodzi o wyspanie, to dalej czułam się źle psychicznie ale i tak lepiej niż w poprzednie dnie.

Ta cała sytuacja z plikami ciągle mnie przerażała. Pobiegłam do pokoju żeby się ubrać. Weszłam do mojego pokoju i wyciągnęłam z szafy zwykłą jasnofioletową bluzkę na długi rękaw i założyłam czarne jeansy. Podeszłam do szuflady ukucnęłam i otworzyłam ją. Szuflada zaskrzypiała lekko. Zignorowałam to i wyciągnęłam z niej jasnoniebieskie skarpetki w niebieskie kropki. Zebrałam myśli i zdecydowałam się w końcu powiedzieć rodzicom o wszystkim. O pliku, o pokoju ,o dziewczynie i wszystkim co się tam znajdowało. Miałam tego dość. Pomyślałam, że oni mi na pewno coś doradzą.

Szybko wybiegłam z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Pobiegłam do sypialni rodziców. Otworzyłam drzwi mocno naciskając klamkę. O dziwo ich nie zastałam. Łóżko zostało pościelone, co oznaczało, że zeszli już na dół do kuchni, zjeść śniadanie. Wyszłam z sypialni rodziców zatrzasnęłam drzwi i szybko popędziłam po schodach do kuchni. O mało się nie przewróciłam i nie spadłam ze schodów. Byłam bardzo podekscytowana tym, że rodzice mogą mi coś doradzić w tej sytuacji i być może nie będę musiała się już dłużej męczyć. Pomknęłam szybko do kuchni, ale szybko zahamowałam. To, co ujrzałam... Nie spodziewałam się tego widoku.

Nie... Niedowierzałam... Zauważyłam tam ich siedzących przy stole. Wszyscy siedzieli na krzesłach dosunięci do stołu gotowi zjeść śniadanie. Nic szczególnego. Poszli zjeść śniadanie. Powinni siedzieć przy stole. Ale niestety tak nie było... Wszyscy zostali pozbawieni życia... Mieli wyryte "X" prawdopodobnie nożem lub innym ostrym narzędziem. Podeszłam niepewnie bliżej. Dostrzegłam na ich czołach napis „Skasowany". Krew zdobiła ich pocięte, mocno zmasakrowane zwłoki. Szkarłatny płyn spływał po ich po torpedowanych twarzach i delikatnie ciekł tworząc długie mokre plamy z dziury w kształcie "X", mocno wyrytej na ich ciałach. Oprócz tego czerwoną substancją opryskane wydawało się być praktycznie wszystko. Owa czerwona substancja znajdowała się na podłodze, na ścianach dosłownie wszędzie...

Upadłam na podłogę. Upadłam na kolana. Rozpłakałam się... W sumie chyba każdy by się rozpłakał w takiej sytuacji. Czułam, że coś we mnie pękło. Ciepłe łzy spływały po moich policzkach. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Pomimo że płakałam wszystko wydawało się takie nierealistyczne. Chciałam myśleć, że był to tylko zły sen, ale niestety, tak nie było... Nie wiedziałam, co teraz mam ze sobą zrobić. Zastanawiałam się co o tym wszystkim sądzić... Czemu akurat mi się to przytrafiło?..

Wkrótce po chwili siedzenia na podłodze i wpatrywania się bezsensownie w martwe ciała, dostrzegłam, że może to być ten seryjny morderca z gazety. Przypomniało mi się o wpisie w prasie i ostrzeżeń w wiadomościach, wszystko się zgadzało. Też mieli wyryte "X" napis na czołach "skasowany" w skrócie wszystko się zgadzało. Seryjny morderca napadł mój dom. Poza jednym szczegółem, który przyprawiał mnie o dreszcze... Zawsze pozbywał się wszystkich domowników... Nikogo nie zostawiał żywego... Brakowało tylko mnie... Poczułam się dziwnie o tym myśląc. Uczucie, że ktoś mnie obserwował nasiliło się znowu. Czułam że zaraz umrę... Że to mój koniec...

Po chwili przypomniałam sobie o jednej rzeczy. Podniosłam się i szybko pognałam do sypialni rodziców. Otworzyłam drzwi bez wahania i chwyciłam klucz leżący na szafce. Pobiegłam do specjalnej szuflady włożyłam klucz do zamka i przekręciłam go. Otworzyłam szafkę, w której znajdowała się broń. Delikatnie wyciągnęłam pistolet, naładowałam go i odblokowałam. Na szczęście miał pełny magazynek naboi. Byłam gotowa strzelić. Schowałam się za ścianą i wycelowałam pistoletem w otwarte drzwi.

Wzięłam telefon i wybrałam numer 911. Chciałam zadzwonić na policje żeby zgłosić morderstwo i włamanie. Kiedy wybrałam numer, wystarczyło tylko nacisnąć słuchawkę żeby zadzwonić? Klikając ikonę słuchawki telefon wypadł mi z ręki... Zauważyłam tą sama dziewczynę, co w snach z jedną różnicą. Była cała we krwi. Jej ubrania i twarz były pochlapane czerwoną substancją delikatnie skapującej bo jej ciemnoszarej bluzce tworząc długie ślady. Trzymała zakrwawiony nóż, z którego delikatnie skapywała krew. Przeraziłam się. Nigdy nie czułam się taka przerażona jak teraz. Oddychałam szybko i płytko. Pot cieknął z mojego czoła jak i reszty ciała. Powoli podchodziła do mnie. Wycelowałam w nią pistoletem i bez wahania pociągnęłam za spust i strzeliłam.

Wystrzelony pocisk trafił w nią, ale zamiast zadać jakiekolwiek obrażenia po prostu przez nią przeleciał. Duch? Nie, nie wierzyłam w duchy... Ale teraz już nic by mnie nie zdziwiło. Podniosłam telefon i szybko uciekłam do piwnicy. Pędziłam ile sił w nogach. Zahamowałam przed drzwiami, które prowadzą do piwnicy. Otworzyłam je mocno naciskając klamkę. Zatrzasnęłam za sobą drzwi żebym zyskała trochę czasu na ukrycie się. Popędziłam po stromych schodach, przewracając się i spadając z nich. Szybko wstałam, ból od sturlania się ze schodów nie był teraz ważny. Miałam gdzieś, że na nodze formowała się czerwona plama. Nie obchodziło mnie to.

W końcu dotarłam do piwnicy. Piwnica była duża. Zamiast paneli lub płytek znajdowała tam ciemnozielona wygładzina a ściany wyglądały na pomalowane na zwykły biały kolor, z której widocznie schodziła farba. Piwnica składała się z trzech pokoi: spiżarni, w której znajdowały się słoiki z sokami, kompotami, dżemami oraz spasteryzowaną żywnością. Ominęłam drzwi do spiżarni i pobiegłam korytarzem do pomieszczenia z piecem. Ten pokój miał dwa wyjścia jedno od strony korytarza drugie prowadzące do pokoju z winem, które tworzyło się w baniakach. W tym pomieszczeniu umiejscowione było również wyjście na korytarz.

Wbiegłam do pokoju, w którym znajdował się piec. Pomieszczenie to niczym nie różniło się od innych pokoi w piwnicy. Znajowała się tam ta sama zielona wygładzina i białe zniszczone ściany. Znajdował się w nim szary piec, a w rogu była kupka węgla. Wślizgnęłam się za piec, z nadzieją, że tam mnie nie znajdzie. Naładowany i odblokowany pistolet miałam skierowany w drzwi wejściowe, żeby w razie, czego strzelić bez odblokowywania, które w tej sytuacji, tylko by zabierało niepotrzebnie czas.

Czułam jak serce w mojej klatce piersiowej wali jakby miało zaraz wypaść. Oddychałam szybko i płytko jak nigdy przedtem. Wzięłam telefon i chciałam zadzwonić na policje, ale nie... To by tylko zdradziło moją kryjówkę... Znalazłaby mnie... Teraz liczyło się tylko moje życie, cała się trzęsłam a łzy spływały po moich policzkach. Pot mocno ściekał po moim ciele. Czy to była wina tego pliku? Napis "SKASOWANY", czyli tak samo jak nazwa plików. Ten sen. To musiało być ze sobą powiązane. Analizowałam wszystko od początku żeby znaleźć rozwiązanie. Tylko jak?

CZEMU JA GO OTWORZYŁAM!? - zadawałam sobie pytania sama do siebie.

MOGŁAM TEGO NIE OTWIERAĆ! - cały czas obwiniałam siebie

TO WSZYSTKO PRZEZE MNIE... GDYBY NIE TEN PLIK MOI RODZICE TERAZ BY ŻYLI! WSZYSCY BY ŻYLI! NIE MUSIAŁABYM TERAZ CHOWAĆ SIĘ ZA PIECEM - znowu obwiniałam się.

Płakałam coraz mocniej. Byłam już cała we łzach. Krople lały się z moich oczu delikatnie skapując po całej twarzy opadając z podbródka po czym upadały bezszelestnie na podłogę. Nie czułam się bezpiecznie w kryjówce za piecem chodź wydawała się to najbezpieczniejsza kryjówka w tym domu. A przynajmniej tak sądziłam. Czułam się obserwowana. Nie wiedziałam, co robić, pomimo że byłam gotowa strzelić. Kucałam za piecem w takiej pozycji, żebym mogła w każdej chwili wstać i uciekać.

Po chwili kucania usłyszałam kroki. Przeszły po mnie ciarki. Znowu uczucie bycia obserwowanym nasiliło się. Chciałam się rozpłakać i zacząć krzyczeć, ale wtedy by mnie zauważyła. Z trudem powstrzymywałam płacz. Ktoś się zbliżał. Czy to ta dziewczyna? Znowu kątem oka ujrzałam tą postać. Pojawiła się w sumie jakby znikąd. Czułam że to mój koniec. Przeraziłam się. Wycelowałam w nią pistoletem, wiedziałam, że to nic nie da, ale i tak celowałam z nadzieja ze jednak mi się uda...

Usłyszałam kroki. Nie zwracając na to uwagi strzeliłam. Znowu strzeliłam i znowu. Strzelałam bezsensownie kilka sekund. Nic to nie dało. Wszystkie pociski przeleciały przez nią. Wiedziałam, że tak będzie. Mówiłam rodzicom żeby się wynosić z miasta i uciekać do innego miasta, które było daleko od tego. Ciągle powtarzali, że jesteśmy bezpieczni. Od początku wiedziałam, że tak nie jest.

Wstałam i uciekałam z kryjówki przez drugie drzwi, które prowadziły do winiarni cudem wymijając D3L3T3D. Niestety ona nagle pojawiła się kilka metrów ode mnie. Znałam ten dom bardzo dobrze. W końcu się tu wychowałam. Wiele razy bawiłam się w tej piwnicy w chowanego z przyjaciółmi, a w kryjówce za piecem nigdy nie mogli mnie znaleźć.

Przemknęłam przez winiarnie i popędziłam w stronę schodów. Wpadłam na nie i pobiegłam na górę. Oddychałam bardzo szybko a serce waliło w mojej klatce piersiowej. Biegłam tak szybko, że się prawie przewróciłam. Otworzyłam drzwi i zatrzasnęłam je żeby dać sobie trochę czasu na znalezienie kryjówki i ukrycie się. Nic to nie dało. Pobiegłam w stronę salonu i rozejrzałam się w poszukaniu kryjówki. Nie miałam gdzie się ukryć. W końcu znalazła mnie. Wpędziła mnie w kąt.

Ślepy zaułek. Stałam w koncie. Nie miałam gdzie uciekać. Stała około dwa metry przede mną i wpatrywała się pusto. Wyglądała jak jakiś hologram co było bardzo niepokojące. Jedyne, co mogłam zrobić to celować pistoletem i próbować ją zastrzelić, choć wiedziałam że to nic nie da. Miałam mało naboi. Zostało może tylko pięć pocisków. Najważniejsze, że cokolwiek miałam. Liczyłam na cud. Modliłam się żebym przeżyła.

Znowu wycelowałam w nią pistoletem i zaczęłam strzelać. Pociski tylko przez nią przelatywały jak wcześniej. Strzelałam cały czas. Ona podchodziła do mnie coraz bliżej. Miałam nadzieje, że sąsiedzi usłyszą moje strzały i wezwą policje... Mam tylko jednych sąsiadów a drudzy? Kto wie zawsze są pod wpływem nie wiem czy cokolwiek zauważą, a nawet gdyby pewnie to zignorują i wrócą do tego, co robili przedtem. Trudno strzelałam do niej dalej, nie myśląc o niczym innym. W końcu stało się...

Serce mi waliło mi jakby miało zaraz wypaść.. .Albo ktoś miałby mi je wyrwać. Płakałam, krzyczałam, wiedząc ze nie mam szans. Pogodziłam się z tym, że zginę. Z jednej strony chciałam przeżyć ale to uczucie natychmiast zniknęło. Pragnęłam śmierci. Straciłam chęci na ucieczkę. Nie obchodziło mnie, w jaki sposób. Nie interesowało mnie czy wykrwawię się na śmierć czy ona mnie wykończy. Czekałam cierpliwie na śmierć. W końcu wyciągnęła nóż i wbiła go znowu w dziewczynę. Krew tryskała na wszystkie strony, Wkrótce jej ubrania były całe poplamione krwią. Podłoga została przyozdobiona świeżymi plamach krwi. Z mokrych czerwonych śladów na ścianach ciągle kapała krew na zakrwawioną już podłogę...

Wpatrywała się pusto wyszarpując nóż z mojej klatki piersiowej śmiejąc się przy tym szaleńczo. Oczywiste było, że się wykrwawiałam. Ból był nie do zniesienia. Nie mogłam go porównać do niczego. Jedyne, co mogłam teraz zrobić to czekać na śmierć. Czułam, że ciężko mi się oddycha. Mimo trudu mój oddech wydawał się szybki i ciężki... Ból zdawał się tak mocny, że chciałam już umrzeć. Nie chciałam już dłużej się męczyć. Nie chciałam dłużej cierpieć....

Stała tak i sądząc po jej wyrazie twarzy wyglądała jakby to nie był jeszcze koniec. Niedługo po tym zamachnęła nożem w dłoni i wbiła go mocno w serce.

Chciałam krzyczeć tak głośno jak tylko potrafiłam, ale nie mogłam... Wiedziałam, że zamiast krzyku z moich ust wyjdzie jedynie cichy pomruk bólu, którego nie usłyszałby nikt. Po kilkunastu sekundach cierpienia moje oczy zaczęły mimowolnie się zamykać... Czułam, że śmierć się do mnie zbliża. Wtedy wszystko stało się czarne.

D3L3T3D przejechała ostrzem z serca do wątroby, po czym wyjęła go z jej martwego już ciała. Następnie mocno wbiła go w lewe płuca i przejechała do prawej nerki, na kształt "X". Przez owy znak można dało się dostrzec jej pocięte organy. Potem zaczęła dźgać ciało jak oszalała. Krew tryskała wszędzie, ściana obok miała pełno krwawych plam, a szkarłatna kałuża formowała się pod jej zwłokami. W końcu dotarła do oczu.

Wbiła mocno nóż w lewe oko. Gałka oczna wypłynęła, a za nią ukazał się długi, krwawy nerw. Krew lała się wszędzie. Wyciągnęła zakrwawiony nóż, z którego kapały czerwone krople i wbiła go w drugie oko robiąc w nim dziurę, z której lała się czerwona substancja. Zwłoki wyglądały na mocno zmasakrowane. Krew pokrywała całe pokaleczone ciało , a na klatce piersiowej znajdowała się wielka szrama, której kształt przypomniał literę "X". Ubrania przyozdabiała świeża jeszcze ciepła krew.

Została tylko ostatnia rzecz- szepnęła do samej siebie, wyciągając z kieszeni w spódniczce pędzel. Zamoczyła końcówkę w wyrytym "X", aby ten nasiąknął krwią. No i pięknie- mruknęła, po czym zaśmiała się szaleńczo, malując na czole dziewczyny napis "Skasowana".

D3L3T3D wpatrywała się z satysfakcją w martwe zwłoki. Po chwili zniknęła.

PILNE!!! KOLEJNE ZGŁOSZONE MORDERSTWO

Kolejne osoby padły ofiarą morderstwa, seryjnego mordercy, którego nadal trudno zidentyfikować. Całe miasto jest zagrożone! Bez wyjątków!

Pisała: InsanePsychoKitty(ja)

Pomagał: Kaspianiusz z Discorda

Advertisement