Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki


Jego oczy były jakby nieobecne. Był tu nadal. To prawda. Ale jedynie ciałem, jego dusza znajdowała się gdzieś indziej. Zupełnie gdzie indziej. Był zamyślony. Jego głowa lekko się przechyliła. Delikatnie się uśmiechnął, odgarniając ciemno-brązowe włosy z twarzy.

- A więc to koniec? - spytał Mirami.

Mirami był chudym, dość nietypowym chłopcem. Blond włosy okalały jego ponurą twarz. Miał ciemne wory pod oczami. Od dwóch tygodni nie zmrużył oka. Nie mógł. Siedział teraz pod ścianą skulony. Oparł podbrudek na kolanach i podniósł wzrok wyczekując odpowiedzi.

Sako, bo tak brzmiało jego imię, odwrócił się do swojego przyjaciela i westchnął.

- Nie, koniec jest jedynie nowym początkiem. Zaraz będzie po wszystkim - uspokoił.

Mirami przez chwilę patrzył na chłopaka, po czym spuścił głowę i mocniej ścisnął pluszowego misia, jedyną pamiątkę po zmarłej siostrzyczce. Po jego poliku spłynęła łza. Wciąż miał przed oczami jej promienną twarzyczkę. To było dokładnie tydzień temu.

Miała 9 lat. Uśmiech zawsze zdobił jej twarz. Była jedyną osobą w rodzinie, której Mirami ufał. Właśnie. Była.

Teraz dwójka chłopców przebywała w starej piwnicy. Ze starych, zardzewiałych rur osadzonych na szarych, popękanych ścianach o podłogę dudniły krople wody. Stalowe spojrzenia chłopców utkwione były na sprawcy pięciu zabójstw. Tak im się przynajmniej wydawało, nie wiadomo ile wyroków faktycznie wykonał.

- Moja siostra - szepnął Mirami. - Z chorym uśmiechem na twarzy po prostu zadałeś kilka cisów i patrzyłaś jak umiera - po tych słowach chłopak wstał.

Morderca nie mógł nic odpowiedzieć. Miał zakneblowane usta. Ręce związane z tyłu, a nogi przykute kajdanami do stalowej rury.

Sako wyciągnął z kieszeni pistolet. Mocno go ścisnął i uśmiechnął się na jego widok.

- Nie będę aż tak miły - położył spluwę na betonowym podłożu. - To by było szybko i prawie byś nic nie poczuł...

Mirami wyszedł z pomieszczenia, po chwili wrócił niosąc, a raczej szurając po ziemi torbę. Pochylił się nad nią i wziął długi, ostry nóż.

- Pięć zabójstw... wyobrażasz sobie?- powiedział do Sako.

- Niestety tak, a teraz on będzie cierpiał za 5 osób.

- Twoja matka i ojciec, Eliza, mój ojciec oraz Lilith... - wyliczał Mirami.

Znów zapadła grobowa cisza. Zabójca wyczekiwał, co nastąpi.

Tylko to mógł robić.

Sako wziął kolejny nóż z torby. Mocno ścisnął go w dłoni i podszedł do mordercy.

Ostrzem rozerwał rękawy jego bluzy w kolorze khaki. Odrzucił pocięte strzępki materiału. Powoli wycinając na ramieniu inicjały osób które zabił  patrzył na rosnący strach i niedowierzanie w oczach zabójcy. W końcu dopisał też jego inicjały.

K.L

Kristopher Ladrer

- Jesteś nic nie znaczącym śmieciem - wyszeptał prosto do jego ucha.

W tym czasie Mirami zajmował się drugą ręką. Zrobił na niej głębokie wcięcia aż do kości.

Agonia Ladrera nie miała końca. Rzucał się, lecz mocne związanie nie pozawalało na zbyt wiele. W jego oczach już dawno było widać łzy.

Sako zrobił mu dwa zastrzyki. Jeden w klatkę piersiową, drugi w okolicach brzucha. Po chwili rozciął jego tułów.

- Te zatrzyki pomogą zatrzymać więcej świadomości i nieprzyjemnych wspomnień - uśmiechnął się.

Krew zalewała całe jego ciało. Po woli omdlewał, lecz utrata przytomności byłaby tu wybawieniem. Chłopcy nie pozwioliliby mu na to.

Mirami rękami, na które wcisnął chwilę wcześniej rękawiczki poszerzył otwór w brzuchu mężczyzny.

- Już za chwilę się wykrwawisz, ale najpierw - Sako wyciągnął szkolany słoik z torby. Były w nim wijące się karaluchy.

Chłopiec odkręcił wieczko i wysypał na wnętrzności mężczyzny robaki.

- Zbieramy się - polecił Mirami i podniósł z ziemi pluszowego misia.

Słychać było tylko głuche kroki chłopców na betonowym podłożu oraz nadal wydobywające się z rur krople wody.

- Musimy uciekać - szepnął Mirami.- Znajdą nas.

Sako milczał przez moment. Zatopiony był w myślach. Gdzie niby mogli by się zatrzymać?

- Poradzimy sobie, idziemy do lasu.

Mirami zatrzymał się i z przerażeniem popatrzył na przyjaciela. Miał rację, ale dręczył go niepokój.

Sako szarpnął go za rękaw. Teraz już biegli.

Policja po kilku dniach znalazła ciało Krisa. Któryś z sąsiadów zaalarmował gliny. Świadków nie znaleziono. Morderca, o ile był jeden prawdopodobnie używał rękawiczek.

Sprawiedliwość dopadnie też ciebie. No jak? Masz coś na sumieniu?

Advertisement