Istnieje wiele historii na temat nawiedzonych gier wideo i innych tego typu rzeczach. Często czytałam je i zawsze brałam jako głupie historyjki wyssane z palca, choć niektóre z nich były naprawdę śmieszne. Nigdy nie myślałam, że coś takiego spotka mnie. Wygląda na to, że najgorsze rzeczy przytrafiają się nic nie przeczuwającym i cynicznym, czyż nie?
Przechodziłam wtedy trudny okres w moim życiu. Ciężko zachorowałam, przez co musiałam sobie zrobić przerwę od studiów na jakiś czas. Nudziłam się całymi dniami, ponieważ nie miałam pracy, studiów, a moi przyjaciele byli zajęci uczeniem się. Moim jedynym zajęciem było oglądanie telewizji oraz filmów VHS w znajomym salonie, ale nawet moja kolekcja szybko spadła do niskiej jakości taśm filmów Disneya. Z tej okazji, postanowiłam obejrzeć mój ulubiony klasyk: Króla Lwa. Kolorowe, urocze lwiątka niemal przywodziły mi na myśl zapomniany fragment mojej przeszłości. Mówię tu o grze wideo Król Lew na komputer z 1994 roku, w którą to grałam nieprzerwanie jako dziecko. Mama i ja spędzaliśmy godziny na jej przejściu.
Nagły napływ nostalgii sprowadził mnie do mojej starej sypialni, gdzie siedział pradawny komputer na biurku w kącie. Byłam tak dumna z niego, gdy go kupiłam w wieku jedenastu lat z moich oszczędności. Czułam jak rozgrzewa mi serce, odpalając stary ekran startowy programu Windows XP i słysząc znajomy dżingiel. Stary, masywny Compaq Presario powrócił do życia, kiedy wybrałam start w celu znalezienia moich starych gier. Niestety, folder gier był pusty. Rozczarowana, poszłam na dół do mamy zapytać się, co się stało z moimi grami. Wyglądała na smutną, zapewne widząc brak satysfakcji w mych oczach. Oznajmiła mi, że skoro kupiłam nowy laptop miesiąc temu, mój ojciec planował sprzedać stary komputer. Usunął wszystkie dokumenty i pliki. Dodała, że jeśli chcę je odzyskać, będę musiała powiedzieć o tym tacie.
Wieczorem, tata wrócił z pracy w fabryce, wycieńczony i zmęczony. Upadł na kanapę, zaczynając przeglądać rzeczy na laptopie. Poszłam do niego i zapytałam się w sprawie moich wspomnień z dzieciństwa. Ze smutkiem powiedział mi, że postanowił je usunąć, ponieważ nie korzystałam z nich. Widząc smutek swojej dziewiętnastoletniej córki, odparł, że poszuka darmowych kopii w sieci i spróbuje pobrać tyle, ile zdoła.
Na szczęście, tata znalazł grę o Królu Lwie z 1994, mojego ulubieńca. To nie była gra jak współczesne produkcje Disneya. To nie było dziecinne centrum rozrywki ani książkowa gra. Miała zarówno fabułę, jak i akcję. Zaczynałeś/łaś rozgrywkę jako młody Simba i pokonywałeś przeciwników pokroju kameleonów, jeżozwierzy, żab, pająków, sępów oraz najtrudniejszych złoczyńców: hien. Lwiątko mogło pokonać ich poprzez wskakiwanie na nich, nie licząc jeżozwierzy, na które trzeba było ryczeć, aby się odwróciły i dopiero na nie wskoczyć. Starszy Simba był bardziej brutalny; mógł drapać, przewracać i gryźć swoich wrogów, którzy okazjonalnie krwawili od uderzeń. Oczywiście nie było flaków ani ran na przeciwnikach, ale w wieku czterech lat, wyglądało to jak istna masakra.
Następnego ranka miałam cały dom dla siebie. Tata pojechał do pracy, a mama wyjechała do miasta Lexington w stanie Kentucky, gdzie miała pomagać mojej niemal osiemdziesięcioletniej babci. W chwilach takich jak te, opłaca się nie mieć rodzeństwa. Biorąc przekąski i robiąc sobie herbatę, uciekłam do mojego pokoju na cały dzień. Ostatniej nocy, mój tata zainstalował grę na leciwym szaroczarnym komputerze, ale nie sprawdzał czy działa. Ku mej rozkoszy, działała i włączył się ośmiobitowy ekran powitalny, ukazujący Rafikiego stojącego na Lwiej Skale z małym Simbą. Klikając enter na klawiaturze, Timon powiedział stare, znajome słowa: "Zaczyna się".
Z łatwością torowałam sobie drogę przez kolorowe poziomy. Zapamiętałam każdą sztuczkę i każdy dodatek. Wszystko poszło dobrze i miałam frajdę jak za przedszkolaka. Doszłam do ostatniego poziomu, toczącego się na Lwiej Skale, gdzie Simba konfrontuje się ze Skazą dwukrotnie i zabijając hienę za hieną. Wtedy popełniłam jeden błąd. Źle oceniłam skok i wpadłam do szczeliny między platformami, zabijając Simbę. Wtedy gra zaczęła szwankować. Ekran powinien był stać się czarny i rozpocząć poziom od nowa; zamiast tego, na ekranie zaczęły migotać losowe kolory, głównie czerwony, czarny i fioletowy. Rozległ się dźwięk, którego nie powinno być w grze. To był krzyk Simby, pochodzący z ikonicznej sceny, w której Mufasa zostaje stratowany przez antylopy gnu. Po nim rozległ się przeszywający uszy pisk, tak głośny, że podskoczyłam i wyłączyłam głośniki.
Doszłam do wniosku, że grałam w zhakowany emulator i że ktoś dodał dźwięk z filmu. Zamiast powrócić do poziomu, gra włączyła się od początku. Byłam tym zirytowana, gdyż zaszłam bardzo daleko. Ekran powitalny uległ zmianie; stał się ciemny, rozmazany i miał dziwnie nałożone odcienie czerwonego, czarnego i niebieskiego. Wyglądała niemal niczym nocne ujęcie oryginalnego ekranu. Zamiast Timona jako narratora, wyświetlił się migoczący czerwony tekst. "Granice oddzielające życie i śmierć w najlepszym razie niejasne. Kto powie, gdzie jedno się zaczyna, a drugie kończy?" Rozpoznałam to jako cytat mojego ulubionego autora, Edgara Allana Poe. Kontynuowałam grę.
Pierwszy poziom był okropny! Po pierwsze, nie pozostały mi już żadne życia, chociaż powinnam ich mieć osiem. Niebo było czarne jak smoła, zamiast słonecznego i wesołego. Co najgorsze, lwiątko Simba leżał w nienaturalnej pozycji, krwawił intensywnie oraz drgał. To nie było w stylu Disneya! Gdy próbowałam nim poruszyć strzałkami, on wyciągnął ramię i zaczął się czołgać po ziemi, pozostawiając za sobą ślad szkarłatnej krwi niczym ślimak zostawiający za sobą ślad śluzu. Progres był powolny, ale jesienna, ponura pogoda sprawiła, że byłam podekscytowana myślą o Halloween, więc postanowiłam zagrać w tą zniekształconą wersję mojego ulubieńca.
Próbując wykonać skok, na wpół żywe lwiątko traciło kawałek ciała z każdym odbiciem się od ziemi. Oderwana kończyna wpadała do mrocznej szczeliny. Nasz bohater stawał się coraz bardziej poraniony i okaleczony. Na końcu poziomu, hiena także była inna. Jej oczy świeciły czerwienią, podczas gdy ciało było intensywnie poranione czymś w rodzaju noża. Pokonałam ją dwoma skokami, w porę, gdyż wtedy Simba stracił ostatnią nogę. Ciekawa byłam, co czekało na mnie na następnym poziomie.
Rozpoczął się poziom "I Can't Wait To Be King" i był odwrócony do góry nogami, jego schemat kolorów był ciemniejszy, natomiast plansza wydawała się topić na ekranie. Simba powrócił do stanu z początku pierwszego poziomu. Powoli czołgał się do nosorożca, na którego głowę wskoczył, przy czym ogon lwa odpadł, a samo zwierzę zostało wysłane w ramiona małp. W tej części, Simba miał przeskoczyć nad głowami żyraf, aby przekroczyć jezioro, ale był jeden problem: żyrafy były pozbawione głów. W ich miejscu były krwawe, ohydne i szczegółowo zaprojektowane szyje z wystającymi kośćmi. W tej wersji, woda była krwią.
Lwiątko przeskakiwało z żyrafy na żyrafę, trzymając się ich szyi. Krew sprawiała, że szybko się ześlizgiwał, dlatego musiałam być szybka. Struś, którego Simba miał ujeździć później w poziomie, nie miał głowy i został oskórowany z odrażającym realizmem. Wyglądało to jak zdjęcie, które zrobiłam na fermach futrzarskich martwemu zwierzęciu. Do tego, ptak zginał się w dziwny sposób w trakcie biegu. Reszta poziomu była mniej więcej taka sama; małpom ścięto głowy, drzewo stało w ogniu, natomiast Simba starał się ostatkiem sił czołgać przez odwrócone do góry nogami szaleństwo. Wraz z końcem poziomu, w tle rozbrzmiał piskliwy odgłos i pokazał się czarny Mufasa, nie złoty, a jego oczy płonęły zielenią. Powiedział syczącym głosem: "Skaza jest bez skazy. Winę ponoszę ja."
O co mu chodziło?! Czy ta pokręcona gra próbowała mi wmówić, że Mufasa miał celowo zrzucić się z klifu? Nie wiedziałam czemu, ale ta myśl mnie zaniepokoiła. Mimo to, włączył się poziom cmentarzyska słoni. Na szczęście, ten nie był do góry nogami. Do tego, Simba stał prosto i nie tracił już kończyn przy skakaniu. Być może haker zdecydował się zostawić ten poziom w spokoju? Moje myśli okazały się błędem, gdy o nich pomyślałam. Cmentarz słoni nie miał żywej duszy, żadnych hien atakujących mnie. Być może jakieś ułatwienie?
W jednej sekundzie, z głośników rozległ się przeraźliwy krzyk, tak głośny, że monitor dosłownie zaczął wibrować. Miałam jednak inne zmartwienia na głowie; ziemia rozpadła się pod stopami Simby! Musiałam biec jak najszybciej się da, aby uniknąć upadku w wieczną otchłań. W tle mogłam dostrzec oskórowane zwłoki hien. Mufasa wtedy oznajmił: "Śmierć to rzecz okrutna dla dobrych i niedobrych." Powtarzał to wciąż i wciąż, aż w tle znowu zaczął rozbrzmiewać krzyk, który ponownie wstrząsnął monitorem. Do tego, wibracje same w sobie nabierały intensywności.
Z ekranu zaczęła wypływać realistyczna krew. Wyglądała tak prawdziwie, że poczułam chęć wyciągnięcia ręki i dotknięcia jej. Ku mojemu szoku, mój palec pokrył się czerwoną, kleistą cieczą. Jak można się było tego spodziewać, krzyknęłam i wybiegłam z mego pokoju, wbiegając do łazienki i zatrzaskując za sobą drzwi. Spodziewałam się ujrzeć twarz Mufasy w lustrze, gdy włączę światło - oczywiście nie było go tam. Nagle znienawidziłam samotność, kuląc się w kulkę. Wciąż słyszałam odrażający krzyk, dochodzący z mojego pokoju.
Zbierając wszelką odwagę, jaka mi pozostała, powoli weszłam do pokoju. Mimo przerażenia, zmusiłam się do spojrzenia na ekran w ciemnym kącie pomieszczenia. Krew zniknęła. Może dostaje halucynacji od całej tej samotności? To tylko gra, prawda? Co gorsza, program zdawał się automatycznie zatrzymać, gdy wybiegłam do łazienki. Jakby wiedział, że opuściłam pokój. Może kliknęłam w panice przycisk enter i tylko o tym nie pamiętałam?
Kiedy tylko posadziłam swe cztery litery na krześle, gra sama się włączyła! Krzyki na szczęście ustały, przynajmniej na razie. Ciekawość zachęcała mnie do kontynuowania. Wiedziałam, że mój tata odinstaluje grę, gdy tylko się dowie o incydencie, więc to moja jedyna szansa. Dokończyłam poziom z zapadającym się cmentarzem słoni i przeszłam do tego z przerażonym stadem antylop gnu. Ku mojemu rozczarowaniu, tym razem nie było żadnego mrocznego zwrotu akcji. Niebo było błękitne, skalista dolina miała odcień płowy, tak jak je zapamiętałam.
Po zakończeniu poziomu, wyświetliła się scena z filmu - tak jakby. Mufasa wspinał się po skałach w górę klifu po uratowaniu Simby od antylop gnu, kiedy coś dziwnego miało miejsce. Simba zaczął łkać realistycznie, patrząc jak jego ojciec ma trudności w utrzymaniu gruntu pod łapami, wiedząc, że nie da sobie rady. Scena nie była w filmie, ale była animowana w porównywalnej jakości. Nagle, lwiątko przestało płakać i odwróciło twarz w stronę kamery. Jego oczy były puste, pozbawione wyrazu, kiedy się na mnie wpatrywał. Wtedy wstał i zaczął iść na przód. Kamera zmieniła kąt, pokazując grzbiet Simby, który rzucił się z klifu i dał się stratować przez antylopy gnu.
Ujęcie przedstawiało twarz Mufasy. Widział to. Widział, jak Simba upadł ku swej zgubie. Jego oczy były wypełnione łzami, kiedy spoglądał na swojego brata, Skazę, wpatrującego się w niego.
"Co zamierzasz zrobić, bracie?" - zapytał przerażająco Skaza, jego pazury ociekały krwią, natomiast oczy świeciły czerwienią. - "Po co masz żyć?"
"Nie mam." - odparł Mufasa, po czym obrócił głowę ku ekranie. - "Nikt nie ma." Wtedy puścił klif i rzucił się w dół.
Skaza mógł się jedynie śmiać, podczas gdy jego twarz powoli zaczęła się przeistaczać w odrażającą czaszkę z kawałkami skóry i tkanki mięśniowej. Wtedy wyszeptał - "To się też tyczy ciebie, Heather." Po tych słowach zniknął.
Wybiegłam z pokoju po raz drugi, tym razem w histerii. Zwymiotowałam do kibla, po czym siedziałam, szepcząc "To się nie dzieje. To się nie dzieje." Łzy leciały mi po policzkach. Jak ta gra wymówiła moje imię?! To nie jest normalne! Ale byłam teraz jedyną osobą w tym domu. To ode mnie zależało, czy wyłączę tą diabelską grę.
Wściekle zaszłam do sypialni. NIE pozwolę GRZE, GRZE, mnie kontrolować! Patrząc na ekran, Skazy nie było, a gra miała włączony poziom wygnania Simby. Wyglądał bardzo normalnie. Miał nawet właściwy dźwięk. Ponownie, dałam się powieść ciekawości, próbując zapomnieć o dziwnym klipie, który uznałam za moją wyobraźnię. Kontynuowałam rozgrywkę, tak bardzo jak teraz tego żałuję. Ale nie byłam typem, który łatwo daje się ponieść byle straszakowi w grze. Kochałam je. Zagrałam jeszcze raz z ciekawskim, choć ostrożnym nastrojem. Czekałam na to, aż coś strasznego się wydarzy. To było jak oglądanie filmu online i czekanie na screamer na końcu. Poziom był kompletnie normalny. "Ten haker ma pokręcone poczucie humoru. Najpierw wabi cię do fałszywego poczucia bezpieczeństwa, a potem straszy w zupełnie inny sposób" - pomyślałam.
Wiedziałam, co nadchodziło, lecz wciąż się przestraszyłam. Poziom wygnania Simby zakończył się normalnie, z hienami wołającymi "Jeśli kiedykolwiek wrócisz, zabijemy cię!" do Simby uciekającym przez ciernie. Wtedy stało się coś przerażającego. Zaczął się poziom Hakuna Matata, lecz Simba nie mógł się poruszać. To znaczy, nie mógł biegać jak chciałam, zamiast tego kręcił swą głową, jak gdyby próbował pozbyć się złych myśli. Nagle, spojrzał w przód i upadł na ziemię. Wydawał się stracić przytomność, ale jego gałki oczne wypadły z czaszki i przetoczyły się po zielonej trawie dżungli. W jednej sekundzie, ekran zniekształcił się i zblakł, przechodząc do następnego poziomu. Typowe dla tak mrocznej gry, aby pominąć najszczęśliwszy poziom.
Simba był teraz dorosłym lwem. Celem głównym poziomu reprezentującego go było dojście do Rafikiego. Jako dorosły, Simba dostał nowe ataki w postaci machania pazurami i gryzienia. Wspomniałam wcześniej o lekkiej przemocy w poziomach z dorosłym Simbą? Cóż, to było znacznie, znacznie gorsze. Kiedy lew pokonał lamparta, ciało mniejszego drapieżnika zostało rozerwane na kawałki, pozostawiając go w krwawej miazdze. Każdy kolejny zabity lampart skończył w ten sam okropny sposób. Powinnam się była tego domyślić. Pod koniec poziomu, Simba znalazł Rafikiego w pobliżu jeziora i na niebie pojawiła się głowa Mufasy, przez co główna postać zaczęła się trząść ze strachu w akompaniamencie odgłosów łkania.
Widmo Mufasy stąpiło niżej na ziemię, otwierając swą paszczę na olbrzymią szerokość, po czym Simba zniknął. Rafiki spojrzał na ekran i wyszeptał "Krąg Życia to kłamstwo. Wszyscy giną, wszyscy umierają. Twój czas nadchodzi." Tym razem nie powtórzył mojego imienia, całe szczęście. Gra pominęła dwa kolejne poziomy i znalazłam się na początku ostatniego, Lwiej Skały. Zamiast walczyć ze Skazą od razu, Simba biegł przez pustą planszę. Żadnych hien, żadnego ognia, żadnego Skazy. Tak było, dopóki nie dostał się na szczyt Lwiej Skały, gdzie miał stoczyć ostateczną bitwę z wujkiem. Byłam zszokowana, kiedy zobaczyłam, kto czeka na samym szczycie góry. Mufasa?! On nie miał nawet modelu postaci w grze.
Zawahałam się przez chwilę, czy powinnam z nim walczyć, lecz ojciec Simby zaatakował syna i oderwał mu prawą przednią łapę, wrzucając ją do szczeliny między skałami. Pokierowałam moją postać, aby oddała atak, wskakując na Mufasę. Walka pomiędzy dwoma lwami była w miarę wyrównana. Z każdym ciosem, Simba i Mufasa odrywali sobie kawałki swojego ciała. Po kilku minutach, akcja wymknęła mi się spod kontroli. Nie mogłam nic zrobić, aby przerwać rozgrywkę. Na koniec, Simba rzucił się na swego ojca, przez co obaj spadli z Lwiej Skały ku swej śmierci. Ekran błysnął kilka razy, krzyk powrócił, po czym wyświetlił mi się nieruchomy obrazek martwych ciał obu lwów.
Grafika ponownie wypaczyła się, a przed nią ukazała się czaszka Skazy. Krzyknęłam, kiedy czaszka przemówiła "Heather. Diabeł żyje wewnątrz każdej dobrej duszy. Nie możesz przed nim uciec. Nie możesz z nim walczyć. Poddaj się zanim rozerwie cię na kawałki." Ekran ponownie błysnął i pokazał nowe zdjęcie - mnie, siedzącej przed monitorem komputera. Samo urządzenie wyłączyło się sekundę potem. Nieważne co zrobiłam, komputer nie mógł się zrestartować. Wciąż nie mogę go włączyć. Każdej nocy widzę te zdjęcia w mych koszmarach i słyszę słowa "Poddaj się zanim rozerwie cię na kawałki."
Czasami w środku nocy patrzę na mój komputer i widzę tą czaszkę na ekranie. Czuję coś w moim domu. Jakąś obecność. Moi rodzice nie mogą tego czuć, ich niewinność nie została im odebrana. Właśnie dlatego to teraz piszę. Mam teraz tylko same koszmary. Me słodkie wspomnienia zostały zastąpione traumatycznymi. Nie zostało już nic ze mnie i zamierzam posłuchać rady Skazy. To są me ostatnie słowa i muszę cię zapytać "Co zamierzasz teraz zrobić? Po co masz żyć?"
- Autor: ShadowVixen
- Tłumacz: Eye Lad
- Oryginalny tytuł: The Lion King Sega Game Creepypasta