Stoisz tam, oko w oko, z twoim największym koszmarem.
Wyciąga tasak, widzi twoje przerażenie. Uśmiecha się i odcina ci jedną rękę. Budzisz się z paraliżu i starasz się uciec. Godzina jest wiecznością, minuta godziną. Czym dłużej biegniesz, tym bliżej jesteś jego. Biegniesz, lecz stoisz w miejscu. On wyrywa ci żywcem nogę.
Upadasz. Starasz się czołgać, lecz on stawia nogę na twoim karku. Dźwięki łamanego karku sprawiają, że masz ciarki. U niego, wręcz odwrotnie. Śmieje się jak opętany.
Łapie Cię za szyje. Odwraca Cię do siebie, przodem. Stoisz tutaj, oko w oko.
Czy tak właśnie wygląda śmierć?