Pasta Wiki
Advertisement
Pasta Wiki

Jestem, normalnym dzieciakiem, mam 12 lat. Moim najlepszym przyjacielem jest Lary, a przynajmniej tak było póki nie... zginął. Pewnego dnia na przerwie Lary podszedł do mnie i polecił mi grę ,,Yralllik. Powiedział, że w połowie gra jest nawet trudna, ale ma 8-bitową grafikę. Odparłem, że dobra grafika jest nieważna. Wróciłem do domu wpisałem w wyszukiwarkę ,,Yralllik. Jedyną frazą jaką wyszukała wyszukiwarka było ,,Yralllik.now. Dziwne rozszerzenie, no ale był to jedyny plik tej gry. Ściągnęło mi się w około 5 minut. Trochę długo jak na 8-bitowca. Odpaliłem. Bohaterem był mały uśmiechnięty chłopczyk. Wcisnąłem Start.

Nie było żadnych wrogów ani przeszkód. Nie było też żadnej muzyki, było tylko słychać jakieś dudnienie. W grze trzeba było pokonać ducha o imienu, co dziwne, Lary! Przypadkowa zbieżność imion - pomyślałem. Po godzinie doszedłem do pokoju z bossem. Miałem go chwycić za ramię więc chwyciłem. Wtedy włączyła się cutscenka. Duch zamienił się w... Larego! Przeżyłem szok. Co Lary tu robi? Niech no pomyślę. Przecież Yralllik od tyłu to... Kill Lary! Kill Lary Now! Mój Boże! Lary!. Było za późno. Komputer się nie wyłączał.

W ręce bohatera pojawił się młotek. Przyparł Larego do ściany wział zamach i... Rozgniótł Laremu rękę! Teraz gdy rozgniótł Laremu wszystkie kończyny bohater śmiał się a Lary płakał. Wziął ostatni zamach i uderzył Larego w głowę! Na ekranie było pokazane jak tors Larego osuwa się na ziemię w kałuży krwi. Na ekranie było napisane You Win!, ale ja nie czułem się jakbym wygrał tylko jakbym zabił własnego przyjaciela. Gra znowu była na ekanie startowym tylko, że bohater miał maskę kata i mówił Może jeszcze raz? Ale ja nie chciałem jeszcze raz. Teraz już można było wyłączyć komputer.

Nazajutrz poszedłem do szkoły. Larego nie było. Przecież to tylko gra! - pomyślałem, ale na lekcjach nie mogłem myśleć o niczym innym jak o Larym. Pani zauważyła i zapytała:

-  Co ci się stało Fred?

- Eh, nic proszę pani.

- Przecież widzę, powiedz mi co cię gnębi?

- Widzi pani, nie ma Larego.

- Jakiego Larego?

- Przecież to mój przyjaciel!

- Ah Fred, Fred. Nie rób sobie żartów. - to było dziwne no, ale jeżeli dłużej bym dyskutował dostałbym jedynkę. Na przerwie nie kontrolowałem ruchów mojego ciała i podszedłem do Maxa. Powiedziałem mu to samo co Lary mi tylko, że zamiast Yralllik powiedziałem Derfllik. Biedny Lary pewnie też nie kontrolował tego co mówił! Teraz jestem w domu jest godzina 20:13 i modlę się żeby Max nie pobrał tej gry.

Advertisement